Walka ze skórkami trwa u mnie od wielu lat. I choć regularnie używałam wielu preparatów mniej lub bardziej dostępnych na rynku (LUSH, Burt Bee's, Orly, CND, Badger i kilka innych), to ciągle mam wrażenie, że jest to jakaś dziwna próba sił, kto mocniejszy, ja czy one… Gdy tylko chwilę sobie odpuszczę, moje skórki wyglądają koszmarnie. Jakbym nigdy w życiu z nimi niczego nie robiła.
Ciągle się łudzę, że pewnego dnia znajdę kosmetyk, którego użyję, a jak za dotknięciem magicznej różdżki zniknie na wiele dni, tygodni, miesięcy, lat problem narastających i przesuszonych skórek wokół paznokci. Póki co – kupuję co mi w łapy wpadnie. Do niczego jednak do tej pory nie wracałam z taką przyjemnością jak właśnie do tego masełka z Everyday Minerals – miało idealną konsystencję, nie za tłustą, nie za lekką, szybko się wchłaniało, pozostawiając skórki miękkie, dobrze nawilżone, bez uczucia lepkości, ze świeżym zapachem owoców cytrusowych…
Dlatego też, gdy okazało się, że pojawiło się coś, w czym dostrzegłam szansę na znalezienie zamiennika dla owego masełka, bez wahania przystąpiłam do testów. Mowa o :
ciąg dalszy TUTAJ