poniedziałek, 8 lipca 2013

Kosmetyczny rok w skrócie, czyli czego najchętniej używałam, gdy mnie nie było (cz.I)

Post, jaki przygotowałam na początku stycznia…
Przepraszam jednocześnie tych, którzy oczekiwali wyjaśnienia mojej nieobecności – jak wiecie, nigdy nie byłam osobą, która lubi publicznie opowiadać o tym, co się dzieje w życiu prywatnym. I wolałabym jednak, żeby pewne kwestie prywatnymi jednak pozostały.

Nie przedłużając – bo i tak długo będzie – notatka, która na swoje opublikowanie cierpliwie czekała ponad pół roku.

Mimo iż ponad rok mojej nieobecności blogowej obfitował w dość intensywne wydarzenia i zawirowania, to oczywiście nie przestałam całkiem używać kosmetyków. Mniej, rzadziej, ale jednak…
Dzisiaj krótkie (w założeniu) zestawienie tego, po co najczęściej sięgałam przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Tym razem skupię się na pielęgnacji, natomiast w następnej notatce przyjrzymy się bliżej kosmetykom kolorowym (zdecydowałam się moją wypowiedź rozbić na dwie części, gdyż znowu wyszedł mi tasiemcowej długości post, mimo iż tym razem naprawdę starałam się skrótowo i pobieżnie opisać w 2-3 słowach każdy kosmetyk)
Nie jest to lista moich hitów, a raczej przedstawienie tego, co przewinęło się przez moje ręce w 2012 roku (oczywiście nie jestem w stanie przypomnieć sobie wszystkiego, więc jest to niecałkiem kompletna lista – wymieniłam te, które z jakiegoś powodu zapadły mi w pamięć). Nie wszystkim produktom udało mi się też zrobić zdjęcia (niestety, nie potrafię chomikować opakowań i gdy tylko kosmetyk się skończy, opakowanie ląduje w koszu), dlatego też na zdjęciach dość okrojony przegląd tego, czego używałam – oczywiście kosmetyki typu żele pod prysznic, do kąpieli itp. pominęłam celowo.

PIELĘGNACJA

  • zdecydowanie najczęściej sięgałam po sprawdzony i ulubiony olejek myjący na bazie cromollientu. Wiem, że można kupić gotowe olejki hydrofilowe (chociażby w sklepie Biochemia Urody), niestety, ze względu na skład i olej słonecznikowy jako bazę, średnio się u mnie sprawdzają. Dlatego też zdecydowanie bardziej odpowiada mi olejek, który sama robię wybierając olej, jaki lubię (najczęściej konopny bądź ryżowy) plus cromollient z Mazideł. Olejek świetnie zmywa makijaż (w kontakcie z wodą tworzy delikatną mleczną emulsję), pozostawia twarz miękką, gładką, doskonale oczyszczoną bez uczucia ściągnięcia, a jednocześnie nie powoduje (dzięki doborowi odpowiedniego do mojej skóry oleju) żadnych niespodzianek. Od kilku lat zdecydowany faworyt – zwłaszcza w sezonie zimowym przy kuracjach kwasowych.

ciąg dalszy TUTAJ 

Top Menu