poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wątpliwości, czyli dylematy na koniec roku

Kilka dni temu podczas wymiany maili otrzymałam pytanie, czy jest szansa, żeby na blogu było więcej "mnie", a nie tylko recenzji. Przyznaję, że skłoniło mnie to do zastanowienia się, czy rzeczywiście osoby, które tu zaglądają, mają ochotę czytać o czymś innym niż tylko recenzje. Mój blog z założenia miał być skierowany do wąskiej grupy odbiorców, którzy szukają konkretnych tematów, konkretnych zdjęć i opisów produktów, które są mniej popularne i znane. I choć początkowo rzeczywiście umieszczałam więcej prywatnych notatek, to od jakiegoś czasu skupiłam się głównie na recenzjach, odcinając się od tego, kim jestem, gdy nie prowadzę bloga poświęconego kosmetykom.

Z drugiej jednak strony, nie wyobrażam sobie zamiany tego miejsca w osobisty pamiętnik, bo nie jest to kierunek, w jakim chciałabym pójść. Z pewnością nie planuję zaserwować Wam misz-maszowej papki, gdzie znajdą się i opowieści o tym, co zjadłam na obiad, czy jakie skarpetki wrzuciłam do koszyka podczas zakupów, z pewnością nie ma szans również na recenzje nowego garnka czy patelni, opisów czytanych książek także nie planuję tu wstawiać, ale ciekawa jestem, czy rzeczywiście byłoby lepiej, gdybym od czasu do czasu odkryła nieco więcej siebie. Co prawda publiczny ekshibicjonizm nigdy nie leżał w mojej naturze i jestem raczej z gatunku tych, co to znikają bez słowa zamiast wyjaśniać, co poszło źle i dlaczego nie mam ochoty na nic, zamiast pisać o tym publicznie, ale w końcu bloga prowadzę nie tylko dla siebie, więc tu pojawia się pytanie do Was:

Czy rzeczywiście chcielibyście czasem przeczytać pomiędzy recenzjami o czymś innym, czy zostawić tak, jak jest? Czy wolicie notatki typu "nie mam możliwości zrobienia zdjęć i solidnej recenzji, więc napiszę o czymkolwiek - niech to będzie nawet zaległy TAG "? Czy lepiej nic nie zmieniać i zostawić to tak, jak planowałam?

 I tym oto pytaniem kończąc, chciałabym Was złożyć świąteczne życzenia.


Więcej TUTAJ

Top Menu